piątek, 30 listopada 2012

Uff, zdążyłam...

Witajcie.
Zdążyłam przed końcem listopada.
Poniższy obrazek, kontynuacja poprzednich filologii, tym razem skupiona na miejscu występowania uczelni powstała dzięki zachęcie Moniki. Tak więc jeśli komuś dziękować, to jej ;P Jako drobną ciekawostkę mogę dodać, iż rysunek powstał na tekturce, którą są owinięte damskie rajstopy w przysłowiowym pudełku. Całość jest w dużej mierze spontaniczna, podobnie jak myśl przewodnia tegoż "dziełka"- obserwacja studentów, (a może i komunikacji...?) z miasta Bielska :P 

sobota, 13 października 2012

23 International Festival of Comics and Games

Hi, hi, hi!!!

I'm back! And this comic under my note is from the 23rd MFKiG (Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier) in Łódź. The title is similiar to "Tactless". It's about a young man, who goes to the music-mainstream-club named Evita, in his city and meets a woman, who offers him something like 'one-night-stand'. He agrees, because he wants to feel, that somebody treats him more seriously (the woman is older than he).  They goes to his flat, but suddenly his one friend comes in, and the atmosphere brokes, because of the lies of a boy (his words earlier means- he lives alone). Woman supposes he is a homosexual, what is false, but she only says him "goodbye son-of-a-bitch" (sorry for this word, but it's comic for adults :P) and goes out. Young man is angry on his mate, who seems to be unknow of the situation. Fellow asks him what's going on and the main hero explains he wanted to feel like a real man, but now, he's still a student.
 
This comic is about young people, who (even they haven't found their road yet) want others to treat them seriously, and they cannot see anything else than 'stupid games' to improve their lives. It's simply, because it's ridicolous and contrasting. They don't know, that to be mature is something more than make love with whoever or smoke cigarettes.
 
Your Liwia

 
 
 
 
 


Witajcie!

Powyżej widzicie komiks z wystawy konkursowej Łódzkiego Domu Kultury. Pierwsza strona (wszystko oryginalnie na A3) powstała w lutym tego roku, pozostałe trzy na przełomie lipca-sierpnia. Z pierwszych dwóch jestem bardzo zadowolona. Trzecią- gdybym mogła- narysowałabym drugi raz. Czwarta- w mojej głowie wyglądała lepiej xD Nad stroną drugą  pracowałam rekordową ilość godzin, bo aż 20! Tak, tak, potwierdzam, że rysowanie to harówka. A trzeba pamiętać, że do tego dochodzi również powielanie tuszem i- w moim przypadku, gdyż od dziecka zawsze kładę niezwykle silny nacisk na papier, co wyrzucano mi już w liceum (skrobałam o ławkę podczas sprawdzianów i innym to przeszkadzało)- przerysowywanie na czysto. 
 
O czym jest ten komiks? O niepoważnym traktowaniu młodych ludzi. Jak zwykle sporo tu domysłów. Dla wprawnych nawet odniesienie do piosenki. Kobieta zdaje się być starsza. Mężczyzna okazuje się studentem. Wynajmuje kawalerkę w bloku razem z kolegą i na dodatek kłamie. Dlaczego? Dlatego, że chce być wreszcie traktowany na serio.
 
Problemem bohatera jest jego... niedojrzałość! I desperacja. Nie wie w jaki sposób mógłby wydostać się z krępującego go uniformu przydzielonego przez społeczeństwo. Wybiera więc najprostszą drogę, radykalną i kontrastową. Nie jest przy tym nikim wyjątkowym. Łatwo jest bowiem rzucić się w wir używek i przygodnie spędzonych nocy pod powłoką pełnej dorosłości. Mimo wszystko lubię tego chłopaka. Co prawda moim jedynym nałogiem jest obgryzanie paznokci, ale mamy jedną rzecz wspólną. A raczej mieliśmy. Czuliśmy, że nie jesteśmy traktowani poważnie. Na szczęście ten etap nie trwał zbyt długo, (przynajmniej w moim życiu) i z obecnej perspektywy muszę przyznać, iż komiks jest przedawniony. Właściwie stał się taki wraz z nadejściem wakacji. I bardzo się z tego cieszę, bo to oznacza, że cały czas się rozwijam ;) 
 
Wasza Liwia   

piątek, 5 października 2012

Wyróżnienie w mini-konkursie blogowym

Och my God!

I have no Internet in my new dormitory, cause I'm studying in academy now, my next chapter of life. But today I'm going to Łódź! To the International Festival of Comics and Games! I'm so excited! My good friend is going there with me, I'm praying only that she will take a camera with her, because in this year my possibilities in this case broke down :P And under this post is a comic, which was shown in the Sebastian's Frąckiewicz blog Outline, and apart from the criticism of him, this comic was awarded in his mini-competition about the comic-condition in Poland. It is about the comic artist, who creates next new comic for the competition, only for show, that she exsits, and she is wild open for the orders. But than, she realised, that it's the fifth time of this thinking and still nothing is changing. And her mate asks her what will be, if her comic once again, even the eight time won't win. She says, that it will be nothing... because the world as you know would not stop, it is like an unhappy, sad love, and the world continues and life goes, and nobody is interested in your problem. Cool Kids of Death- my favourite Polish band has a great song about this theme.   
Liwia Dzierżawa
 
 
Się macie.
 
Jestem na studiach i praktycznie nie mam Internetu :P Teraz takowyż posiadam, gdyż siedzę sobie w domku xD A dzisiaj... jadę do Łodzi na MaFeKinG! Wiem, że cieszycie się razem ze mną, gdyż dla was to oznacza kolejny komiks do poczytania, tu na blogu, już nie długo ;) A komiks powyżej zdobył wyróżnienie w ogólnopolskim mini-konkursie, organizowanym przez Sebastiana Frąckiewicza, (krytyka w wielu poczytnych gazetach), na jego blogu Outline. Tam również można stronę zobaczyć. Mimo krytyki jestem z niego bardzo zadowolna, i już mam pomysł na conajmniej równie dramatyczną trylogię, lub- uwaga- cinkologię (5 części :P) z zakończeniem dającym jednak jakąś nadzieję. Postaram się wykonać pracę do końca tego roku z zakresu trylogii, resztę zostawię na czas wakacyjny. Jeszcze tylko śmieszna anegdotka- robiąc ten komiks jak zwykle w głowie siedział mi męski bohater. Odezwała się jednak we mnie wreszcie moja skrywana, kobieca natura i w centrum wydarzeń znalazła się dziewczyna. Jednak żeby nie utożsamiać do cna owej postaci z moją osobą zdecydowałam się przyciąć jej fryzurę, i wiecie co? Parę dni później moja ciocia wzięła mnie do fryzjera i ten mistrz nożyc ściął mi włosy xD. Przed przeznaczeniem się nie ucieknie jak widać. KOMIKS, to miłość mojego życia. Zrozumiałam to przez te wakacje ;)
 
Wasza zakochana Liwia ;)

niedziela, 30 września 2012

FOR

Good night everybodies after holiday!
This is an economic-comic about situation in Poland, two people, who buy a paddle because there was a lady in the television trying to tempt them to buy something, what is no need, but it makes Polish economy better (of course it could be the Polish products). About the relationships between elite and normal people and many other problems. It was made for the competition, but unfortunately it was too weak ;)
Your Liwia

 

 

Hej!
Powyżej widzicie komiks, który był przygotowywany na początku sierpnia tego roku do konkursu organizowanego przez Forum Obywatelskiego Rozwoju. Economic-comic, czyli komiks ekonomiczny, nad którym muszę jeszcze popracować i się podokształcać. Aluzję wiosła podsunęła mi moja mama. Całość bardzo chciałam wykonać w kolorze, byłby to mój pierwszy kolorowy komiks od czasu gimnzajum i 'wielkich' początków. Niestety nie starczyło mi czasu, a sama praca powstała właścwie tylko dzięki przedłużeniu naboru prac, ponieważ byłam wtedy zajęta konkursem na przekład literacki opowiadania pewnego irlandzkiego pisarza. O! Wy też w nim startowaliście? Całkiem możliwe, zważywszy, że uczestników było naprawdę spooooooooro ;) Tak czy inaczej kontekstów w "Wyjść z twarzą" również jest dużo, jeden nawet dość łopatologiczny. Na razie tyle, ale nie martwcie się, lada moment opublikuję tu kolejną pracę, a potem jeszcze kolejną z Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier. Można zatem rzec, iż mój blog po przerwie wakacyjnej wraca do pionu.
Na razie- Adieu!
Wasza Liwia ;)

piątek, 21 września 2012

Pierwsze takie moje przerywniki, tu na blogu...

... ale chyba całkiem fajne? Tutaj akurat nie znam rosyjskiego :P


Taki jakiś ten dzień...

Vena z serii "Angielski jest the best". Świruję, bo się denerwuję.

Nie przejmujcie się mną, po prostu mi trochę odbija.

Z serii "Jak ja kocham francuski", narysowane 5 minut temu i brzydki, zapaćkany moimi palcami skan.

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Politechnika + buda = polibuda

Cześć. Już jestem.
W Krakowie spędziłam 6 dni, wyłączając z tygodnia piątek, kiedy to wróciłam przekonana, że jeśli tam zawitam, to coś koło dwudziestego, o ile będę mieć na tyle szczęścia. I teraz pytanie: co ja tam przez ten czas robiłam? Otóż byłam na egzaminie wstępnym 12 i 13 czerwca z architektury i poczuwam się do obowiązku opisania tego wydarzenia z kilku powodów, które sami dostrzeżecie po przeczytaniu tego posta.

1. W przeddzień egzaminu ochroniarze dostali polecenie nie wpuszczania nikogo na teren uczelni. Na pewno nie dlatego, że krakusy mają na nią wstęp praktycznie zawsze i na spokojnie mogą obczaić wszelkie potrzebne im sale. Skąd. Kraków, to jedna, wielka, otwarta przestrzeń dla ludzi z zewnątrz. Najbardziej rozbawił mnie pan ochroniarz, który będąc tak niemiłym był na moje nieszczęście również głuchy. Na jego kwestię: "Proszę pani, ale ja tu nie jestem pierwszy raz" odpowiedziałam szybko, że ja też. W końcu chodziłam tutaj na kurs rysunku przez ponad pół roku. Dalej nie piszę, bo mało ważne dla was xD.

2. Drugiego dnia panowie ochroniarze znowu nie pojmowali jednej kwestii. A mianowicie, iż każdy na politechnikę wejdzie. Diabeł w tym, jakie miejsce zajmie. Cóż, mnie udało się być jedną z pierwszych na sali, którą nota-bene okupowałam te regulaminowe 4 godziny w prawie każdy piątek i sobotę na trasie październik- kwiecień.

3. Kandydatów na architekturę było 1200. Dla porównania- krajobraz obstawiło ich około 150. Jak stwierdził nowo-przez-mnie-poznany chłopak z plastyka- trzeba mieć niezłego pecha, żeby znaleźć się wśród tych 70 nieprzyjętych, gdyż na jedno miejsce przypadały niecałe 2 osoby, zamiast 8.

4. Na trochę ponad godzinę przed egzaminem ludzie uformowali się w gigantyczną masę przed wejściem, która po pewnym czasie zaczęła falować. Czułam się jak ściśnięty śledź. Nawet nie mogłam się stamtąd wydostać, a po tym, jak zaczęło brakować mi tchu miałam na to ogromną ochotę, nie bacząc już, czy usiądę jako ostatnia w miejscu przeznaczenia.

5. Koleżanka z kursu, z którą dane mi było rozmawiać, a z którą i jeszcze jednym kolegą spotkałam się wieczorem w środę zrelacjonowała, że była świadkiem, kiedy to jednej dziewczynie została ręka za drzwiami. Możecie więc sobie wyobrazić jak odczłowieczone i dzikie było to całe towarzystwo. Ja z kolei bałam się tylko, aby sąsiadka z mojej prawej strony nie została zepchnięta ze schodów poza zielone kwietniki z czerwonymi kwiatami plus ja razem z nią...

6. Wdreptując na pierwsze piętro skręciłam szybko w lewo i puściłam się tym razem biegiem na schody prowadzące w kierunku sali. Emocji dostarczyła mi grupka podążających w pośpiechu za mną  uczestników tego krótkiego maratonu. Obróciłam się za siebie i czułam się niczym Harrison Ford w Ściganym.

7. Kiedy dotarłam na górę przydzielono mi numerek i-UWAGA-podano dwa arkusze, drugi bez numerka. Moje zaskoczenie przeistoczyło się w przestrach na myśl, że komuś może takiego bristolu zabraknąć po tym, jak zobaczyłam, iż wszyscy inni mają wyłącznie po jednym egzemplarzu. Chyba jestem za dobra i za głupia, bo dlatego go między innymi oddałam, a to, że gdybym miała jakieś układy, to mogłabym tę sytację wykorzystać przyszło mi do głowy po fakcie. Rezydująca obok mnie białogłowa gotowa była podłożyć taką świnię mając podobną okazję- po trupach do celu. Znam sporo osób z takim nastawieniem. W tym momencie politechnika ma u mnie punkt dodatni, bowiem przy wyjściu do toalety prace zostawiało się przy biurku komisji, na wypadek spotkania takich właśnie jednostek.

8. Strasznie żal było mi pewnego towarzysza niedoli i to wcale nie jest ironia. Popełnił praktycznie wszelkie możliwe błędy poza konstrukcją i serce mi się krajało. Tak bardzo chciałam powiedzieć mu, żeby wziął pod uwagę kolory brył i nie smarował kartki palcami. Powstrzymało mnie jednak sąsiedztwo innych i fakt, że facet był tak zaaferowany, wciąż poprawiał rysunek, przyglądał mu się, dokonywał korekt, iż doszłam do wniosku o bezsensie takiej aktywności. Przypuszczam, że nie miałby do mnie zaufania, co jest całkiem logiczne. Mógłby pomyśleć, że specjalnie źle mu mówię, a poza tym zestresowałby się jeszcze bardziej być może nie wiedząc o czym mówię. Nie sądzę, aby uczestniczył w jakimkolwiek kursie, najprawdopodobniej lekcje dawał mu jakiś kolega-kursant i na tej podstawie się porwał z- przykro mi mówić- motyką na słońce. Obraz tego chłopaka, któremu naprawdę zależało przyskrzynił mnie i napełnił złością na życiową niesprawiedliwość.

9. Zastanawiam się do tej pory czemu niektórzy rysowali odbicia. Podium zostało przykryte materiałem. Ja tam nic podobnego nie widziałam, poza tym, to taka drobna reguła: jest płachta- nie ma odbicia.

10. W drugim dniu poranna grupa wylosowała temat: domek dla lalek. Dla mnie lepiej. Ja zakwalifikowałam się na: DOMEK dla psa, bez otoczenia i mieszkańca, czyli innymi słowy budę. I taką ją sporządziłam, dodając coś niecoś od siebie. Trochę było mi wstyd, gdy zobaczyłam jakie inni pooddawali projekty. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bowiem niemała liczba osób tak ustawiła sobie horyzont, że ich DOMKI miały po 3 metry wysokości przeobrażając się tym samym w normalne budynki mieszkalne czy pawilony. Część grupy wybiegła tak bardzo w swoje fanatzje, że zrobili budy całe ze szkła. Ja tam nie wiem, ale zawsze wydawało mi się, że pies wolałby schować się we własnym kąciku przed światem zamiast wystawiać się na widoku jak w terrarium. Poza tym- w lecie takie lokum zamieniłoby się w szklarnię, w zimie pewnie mróz byłby nie do zniesienia. Polubiono też schody. Przepraszam, ale mam psa i wiem, że schody dla niego, to rzeźnia... Jedna dziewczyna będzie mieć niezrozumienie tematu, ponieważ narysowała w tle ogród. Przestraszył mnie jeden projekt. Wszystko było okay, do czasu nałożenia cieni. Nagle buda zaczęła przypominać mi urnę. Aczkolwiek ten kawałek bristolu dostanie raczej wysoką ocenę. 

Wyniki są 20 czerwca. Nie wiem. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nie znajdę się w gronie szczęśliwców, tym bardziej, że potem w grę wchodzą matury, a ja nie zdawałam rozszerzonej matematyki. Miło jednak było przeżyć taką przygodę :).
Na koniec jeszcze kilka rad: - politechnika koniecznie powinna zhumanizować wejścia na sale. Dobrym rozwiązaniem byłaby cywilizowana kolejka, a jeszcze lepszym, chociaż wymagającym pewnego zachodu-numerki, tak jak w przychodniach lekarskich w USA, (w Polsce ostatni raz widziałam coś takiego jak miałam 7 lub 8 lat i wyszło, że jestem uczulona na farbę). 
Dla uczestników: - nie zostawiajcie niczego białego na kartce, dostaniecie 2,5 za niedokończenie rysunku. - niewymownie najbardziej pożądanym szrafem był ten jednostronny. Szraf za formą ma mniejsze szanse, inne to już w ogóle. - jeśli rzeczywiście chcecie dostać się na architekturę uzbierajcie trochę kasy więcej i idźcie na kurs rysunku odręcznego na Podchorążych. Temat egzaminu był małym zaskoczeniem, zważając na to, że ćwiczyliśmy wiele form o pokaźnych rozmiarach, jednak przygotuje on was moim zdaniem najlepiej, a to dlatego, że tegoroczny, (a zmieniający się w przyszłym roku) dziekan podyktował bardzo ścisłe warunki przyjęcia, takie, jak chociażby ten szraf jednostronny, mający od razu odrzucić pewną dozę prac podyktowanych innym walorem.

Dzięki jeszcze: moim współlokatorom z mieszkania, czyli: Asi, Paulince, Marcinowi, Sabince za fajne rozmowy, lemoniadowe piwo i kibicowanie nie tylko naszym piłkarzom ;D, Marcie i Kasi za tolerancję, (obóz wie, o co chodzi xD), dalej: Dominice ze to jej serducho, Gosi- że namówiła mnie na poranny wyjazd w sobotę, Magdzie, drugiej Magdzie i drugiemu Marcinowi za spotkanie w tenże dzień, który był tak wspaniały, że nawet ja jestem zakoczona jak bardzo, Mateuszowi i Monice za troskę, obu Patrycjom za pociechę, pani Ewie i panu Januszowi za nocleg, pogawędki i pyszny koktajl na pożegnanie, cioci za kurs w ogóle, mamie za wsparcie duchowe, tacie za cierpliwość, a z Kasią z busa muszę się jeszcze umówić ;P Mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam ;) Czołem!
  Wasza Liwia      

wtorek, 1 maja 2012

I'm working/ Pracuję ;)

I'm working. Yes, all the time, since Friday. Cause I have A-levels!!! Och! Please, wish me luck! I had to give up this project, under the post, but I'll return to it after exams. This comic will appear on 23rd Festival of Comic and Games in Łódź and you will not be able to see it earlier. Sorry, these are the rules of the contest...
 Your Lovely Liwia

Pracuję. Cały czas, od piątku. Bo mam matury!!! Uczę się pilnie i nie mogę za bardzo myśleć o czymś innym, więc prezentuję porzucony projekt. Wrócę do niego po maturkach. Jest to druga strona (szkic) komiksu przygotowywanego na 23 Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi. I nie będziecie mogli go zobaczyć wcześniej niż za pół roku. Przykro mi, ale takie są zasady konkursu. Kto będzie chciał przeczytać/ obejrzeć na żywo- zapraszam do kochanej Łodzi  w październiku ;P. Ja się wybieram, więc może nawet mnie spotkacie ;D
Wasza Liwia

niedziela, 15 kwietnia 2012

3rd place/ Trzecie miejsce

Hi everybodies.
I had a lucky and I accomplished the third place in the county-contest on bookmarker, which would popularize life without alcohol. The man in the first picture is buying a bottle of alcohol. In the picture number two, there is some woman, maybe his wife, who is asking him for drinking again. The man is answering, that he want to have something more from his life. But in the last frame we can see him laying on the sofa. He is drunk and he is only dreaming of Paris, Egypt and the Himalayas. This is what he have form his life after alcohol. Let's start thinking!
Your Liwia
Cześć.
Fajna sprawa- udało mi się dostać trzecie miejsce w powiatowym konkursie na zakładkę antyalkoholową. Szczerze powiem, że z początku nie bardzo chciałam brać w nim udziału ze względu na sztandarowo-moralizującą tematykę, ale teraz wcale nie żałuję i dziękuję mojej Pani od historii, że powiedziała mi o czymś takim. Komiks został wykonany na tablecie. Jako że rysowałam na tym urządzeniu pierwszy raz od trzech lat- kreska nie jest ani równa, ani obrazki ładne, ale myślę, że jakość rysunku nie bardzo przeszkadza. Tu przede wszystkim chodzi o treść, nie formę. Całość w kolorze czarno- białym, tak jak i w alkoholiźmie. Albo się pije, albo nie, coś jest czarne, coś jest białe. Jak ktoś myśli inaczej- ma poważne zadatki na alkoholika. W swojej pracy staram się niczego nie narzucać. Chcę tylko, żeby ci, dla których pewne sprawy nie przyjęły jeszcze określonego kierunku zdążyli pomyśleć, zanim swoje zamierzenia przekształcą w czyny. Co zrobią, to już ich broszka, ale przynajmniej nie będą potem mówić, że nie zostali uświadomieni. Zakładka nie straszy, nie ingeruje w wolną wolę. Czy ostrzega? Chyba też nie. Jedynie sugeruje. I tak powinno być. W końcu winno się używać własnego mózgu.

Wasza Liwia

wtorek, 27 marca 2012

Part 3/ Część 3

This course is... achhh, never mind ;)
Liwia




niedziela, 4 marca 2012

Work for Niu Technologii/ Praca dla Niu Technologii

Good morning!

I have great news! I had an errand! I was hired for making comic strip, which would advertise Internet Company "Niu Technologii". The main-aim (main target :D) was to show how fast is this company. You don't manage to click you want to buy some their product- there is a courier or postman ringing the bell to your doors. Och, how I like it!



Witajcie!

Jestem bardzo kontent, gdyż dostałam zlecenie narysowania paska komiksowego dla Firmy Internetowej "Niu Technologii". Założeniem było przedstawienie tej firmy jako zwartej, wziętej i gotowej (i tak właśnie jest w rzeczywistości, szczerze polecam tę firmę), skorej do wysłania paczki, kiedy ty nawet jeszcze nie kliknąłeś na ikonkę- "kup teraz".   Można więc powiedzieć, że zaczynam jakoby karierę zawodową xD
Wasza Liwia 

wtorek, 14 lutego 2012

Promotion party/ Bal maturalny (Studniówka)

Hey, hey, hey!

I had a prom in my school and for this occasion I had painted a picture to decorate our hallway. Making this picture took me 3 hours. It had to be quick step xD. The imaginary place is Venezia, cause that was the main theme at this party. Enjoy yourselves!

                                                                                              Your Blue-Dahlia Liwia ;)


Cześć.

Miałam właśnie studniówkę. Motywem przewodnim była Wenecja. Powyższy obraz(ek) składa się z dwóch części i jest naprawdę spory jak na formaty, na których z reguły pracuję. Malowałam go w trybie ekspresowym, całość zajęła mi nieco ponad 3 godziny. Zdjęcia nie oddają w pełni tych pastelowych, acz soczystych kolorów (farby tempery, gorsze niż olejne, bo mniej połyskujące, ale też ładne). Postawiłam na efekt wrażeniowy, najlepiej wygląda z odległości i oczywiście na żywo. To taka moja mała impresja. Kolorowa, żeby ubarwić choć cząstkę tego świata i moich myśli.
                                                                                                                 Wasza Liwia

wtorek, 17 stycznia 2012

Sketch to the comic/ Szkic do komiksu

Good evening everybodies!
At 21st February I'm goning to have the big moment, but I'm really scared of it. I shall tell you more in the next posts. I've been working at new comic for this occasion. You can look at the sketch of the woman, who will be in pages. Enjoy! And wish me a good health, cause I'm sick...
                                                                                                                                      
                                                                                                     Your Loveable Liwia
Cześć wszystkim!
Powyżej możecie zobaczyć szkic do mojego nowego komiksu. Mam nadzieję, że uda mi się go doprowadzić chociaż do połowy nim upłynie pierwszy tydzień lutego. Przygotowuję go na specjalną okazję, której nawiasem mówiąc trochę się boję. Ale będzie dobrze. Prawda? Na pewno będzie dobrze...

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Very old job/ Bardzo stare

What about your feelings after Christmas and New Year?!

I hope you had been waiting for the new piece of my work. But I've got sad information for you. I have no time for somethnig more interesting, but the chairs and furniture. You remember- I am on the course of architecture now. But Yesterday I found frames of main animation from the Warner Brothers' cartoon 'From hare to eternity'. I had drawn it 4 years ago, when I was in secondary school, but that were my best pictures I'd been working at in that time. And I think, nowadays I would do it in the same style and level. So enjoy yourselves!  
                                                                                                      Your Lambent Liwia
All the pictures are owned by Liwia Dzierżawa

Ostatnio nie znajduję wiele czasu, a przede wszystkim sił, żeby rysować komiksy. Poza tym nie mam na razie pomysłu na fabułę. Dzięki pewnej osobie udało mi się znaleźć głównego bohatera do kolejnego projektu, jednak jak będzie wyglądał efekt końcowy tej historii- jeszcze nie wiem. Póki co, wstawiam tu baaardzo starą animację poklatkową z czasów gimnazjum.