czwartek, 20 czerwca 2013

Nici z tego wyszły.

Te filmy robiłam przez weekend majowy. Komisja ze szkoły filmowej widziała Igłę z nitką, ale chyba niespecjalnie im się podobało. Tylko jedna pani się na końcu zaśmiała i chyba też jako jedyna tak naprawdę obejrzała ten film. Nagrywanie dźwięku powstawało w iście spartańskich warunkach. Na pianinie leżał laptop, do którego podpięty był mikrofon komputerowy. O jednym czasie musiałam włączyć opcję nagrywania dźwięku, puścić w ruch film, żeby wiedzieć kiedy stukać w klawisze i zacząć grać. O dziwo się udało. Tylko ostatnie uderzenie trochę się opóźniło, więc kolejne 2 dni spędziłam na szukaniu w sieci darmowego programu, nie tylko po to, żeby wyciąć niepotrzebną sekundę, ale i dołączyć narrację, co mi oczywiście nie wyszło i najzwyczajniej w świecie musiałam podwójnie zapisać film w movie makerze, co obniżyło jego jakość. Te "niebieskie momenty" to wina aparatu- sam zmienił ustawienia na 4 zdjęcia- i moja, bo tego w porę nie zauważyłam. 14 sekund, bo tyle liczy ta animacja to dla porównania prawie 350 zdjęć, a te 4 i tak widać. Problem ze światłem w filmie Świat to również wina aparatu i moja. Aparatu, bo się rozładował, a jego powtórne naładowanie trwało aż do wieczora. Moja, że tego nie przewidziałam. Nie wiem czemu, ale jakość tych filmów na blogu uległa totalnej degradacji. Normalnie wszystko jest znacznie bardziej ostre. 

Jeśli chodzi o filmówkę, to komisja przeczy sama sobie, albo to ja nie zrozumiałam zupełnie niczego z konsultacji. I nie jest to resentyment zawistnej osoby. Koleżanka, która przeszła do drugiego etapu pierwsza to zauważyła. Ja byłam zbyt zaaferowana i za bardzo zaufałam komisji. Na drugie konsultacje koleżanka przyniosła kolorowy film- chcieli jednolity. Na egzaminie miała białe rzeźby- pytali się dlaczego nie kolorowe. Przy mnie na konsultacjach mówili, że już od dawna wiadomo, że sama forma się nie sprawdziła. Na egzaminie  liczyła się dla nich tylko właśnie forma. Wcześniej zarzekali się, że chcą sprawdzić, czy myślimy filmowo- na egzaminie najważniejsza dla nich stała się ciężka do sfilmowania abstrakcja. Jest mi przykro, jest mi wstyd. Nawet nie potrafiłam sobie uświadomić jak bardzo jestem kiepska. Moje marzenie się nie spełniło. Zgodnie z nową ustawą nie mam 38 tys. żeby zapłacić za 2 nadprogramowe lata nauki, gdybym mimo wszelkich wróżb dostała się tam za rok. Dzięki Kseniu, że użyczyłaś mi swojego laptopa do puszczenia filmu i nie wykasowałaś go z komputera. Pozdrowienia dla Klary, z którą spędziłam najwięcej czasu, bo była taka miła. Mimo to za bardzo mnie wszystko boli, więc oficjalnie zawieszam bloga.